wtorek, 2 lutego 2016

"Rycz Mała, rycz"

Kto nie słyszał nigdy stwierdzenia 'Dziecko płaczem wymusza!' łapka w górę. Co nikt? Tak, myślałam. Każdy to słyszał i to nie raz, a milion razy. Mnie tylko zastanawia, jak niby taki Maluch, ma nam zasygnalizować, że potrzebuje bliskości, żeby ktoś go przytulił, że jest głodne, znudzone albo ma mokro? Raczej nie spodziewałabym się po noworodku (ani po żadnym Dziecku, które jeszcze nie potrafi mówić) czegoś w stylu:

'Mamo/Tato nudzę się, czy moglibyście mi poczytać książkę?'

Jedynym sposobem jego komunikacji ze światem, jest płacz i jest to normalne i naturalne, jak oddychanie. A naszym obowiązkiem, jest reakcja na niego. Dla tego nowego człowieka, jest on jedynym językiem jaki zna, dla niego płacz jest tym samym co dla nas dorosłych mówienie. I tylko dlatego, że my mówimy w sposób zrozumiały dla innych, nasze potrzeby mają być zaspokajane? Dlaczego nie wsłuchać się w swoje Dziecko i nie nauczyć się jego języka, aby go zrozumieć? Wiem, że istnieją różne metody wychowawcze, jak np. słynne cry it out, czyli pozostawienie Dziecka niech się wypłacze, bo inaczej wejdzie Ci Rodzicu na głowę. Proszę Was teraz, postawcie się w sytuacji Dziecka. Wy macie problem, Wy potrzebujecie wsparcia, pomocy, przytulenia, a Wasz partner co robi? Zaprowadza Was do drugiego pokoju i zostawia sam na sam z Waszymi emocjami, lękami, potrzebami, i czeka aż sami się z nimi uporacie. Jaki będzie tego efekt? Zamkniecie się w sobie, po kilku nieudanych próbach zwrócenia na siebie uwagi, zaprzestaniecie tych prób, bo uznacie że to i tak nic nie da. To samo tyczy się Dzieci, one też przestaną płakać, ale nie dlatego że się usamodzielniają, tylko dlatego że wiedzą, że nikt do nich nie przyjdzie, nikt nie zareaguje na ich wołanie.
Osobiście nie widzę sensu w przetrzymywaniu swojego Dziecka, gdy ono ewidentnie nas potrzebuje. Według mnie, ma to tylko na celu pokazanie 'kto tu rządzi' i nie ma to nic wspólnego, z opieką nad tym bezbronnym Maleństwem. Jakiś czas temu, na jednym z forów, przeczytałam wpis matki, która w ten właśnie okrutny sposób, próbowała nauczyć swoją Córeczkę, że Rodzic nie jest na każde zawołanie, oraz że płaczem niczego na niej nie wymusi, przypuszczam, że jakby potrafiła mówić, to by powiedziała, że nie chce zostać sama w ciemnym pokoju, w pustym łóżeczku. Że nie chce spać sama, że potrzebuje bliskości. Powiem tak, udało im się, odnieśli sukces, zasnęła sama w tym łóżeczku, wiecie jakim kosztem? Płakała około 30 min. Nie, w sumie to ona nie płakała, ona wręcz ryczała, zanosiła się. Zwymiotowała do tego łóżeczka z wysiłku, po czym zasnęła w nim ze zmęczenia i bezradności, bo nie mogła zrobić nic więcej, by ściągnąć do siebie swoich Rodziców. Wiecie co mnie jednak najbardziej w tym opisie zdruzgotało? To, że jak ona juz w końcu zasnęła, jej opiekunowie, postanowili przenieść ją do swojego łoża, bo tak samotnie wyglądała w tym swoim łóżeczku. Ja się pytam, w imię czego zafundowali swojemu Dziecku taką traumę? Aby nie usłyszeć od przypadkowych osób 'nie dajcie sobie wejść na głowę, tym płaczem ona wymusza, ona Wami manipuluje'? Naprawdę sądzicie, że tak małe dziecko wie co to manipulacja? Nie sądzę. Jedyne czego się może nauczyć, jeżeli będziecie reagować na jego wołanie, to tego że jest kochane, że jego potrzeby też są ważne i że zawsze może na Was liczyć!

1 komentarz: